Język Polski, 1920, nr 3 (maj/czerwiec) - 2

Total number of words is 4028
Total number of unique words is 1809
16.7 of words are in the 2000 most common words
23.0 of words are in the 5000 most common words
26.7 of words are in the 8000 most common words
Each bar represents the percentage of words per 1000 most common words.
nazbyt częstych takich kwiatków, jak dzielenie wyrazów _prze·dmiot_,
_pod·róż_.
Trzeba choć jaki taki porządek wprowadzić, jeśli nie chcemy wrócić do
dawnej tradycji (wspomnianej wyżej) z przed drugiej połowy XVI wieku.
Obaczmy więc, w jakim stopniu porządek ten wprowadza zasada uchwalona
przez Akademję.
Nowe sformułowanie wprawdzie jest ściślejsze i dokładniejsze od dawnego,
ale jeszcze nie na tyle ścisłe, aby nie pozostawiało pewnych wątpliwości,
które w różny sposób przez piszących rozstrzygane będą, wskutek czego nie
będzie i nadal _zupełnego_ ustalenia systemu. Powiedziano bowiem w punkcie
drugim, że przenosi się grupa spółgłosek, od której _zwykle_ zaczynają się
wyrazy, w punkcie zaś końcowym zaznaczono, że »dzieli się grupa
spółgłosek, od której tylko _wyjątkowo_ zaczynają się wyrazy«. Ściślej
sformułować tego nie było można, bo wszelkie liczbowe normy były nie do
pomyślenia, tak więc pomiędzy »zwykle« a »wyjątkowo« zachodzi jeszcze
szerokie pole wahań i niepewności. Jeżeli nowy przepis w pewnym stopniu
ogranicza te wahania i wątpliwości, to przedewszystkiem dlatego, źe
częściowo przynajmniej oparł się on na zasadzie właśnie fonetycznej,
zalecając oddzielanie od następnej spółgłoski wszystkich płynnych
(opuszczono w nim _n_ tylko dlatego, że od _n_ + spółgłoska nie zaczyna
się żaden wyraz) i na równi z płynnemi postawiono też _rz_, _w_ i wreszcie
_j_, oraz orzekając, że _j_ nie oddziela się od poprzedniej spółgłoski; a
więc przyjęto to, o czem w projekcie Komisji języka polskiego mówił punkt
d) »uwagi«.
Z nowego przepisu można też wysnuć konsekwencje fonetyczne odnośnie do
innych grup spółgłoskowych, a mianowicie przedewszystkiem do połączeń dwu
spółgłosek zwartych lub zwarto-szczelinowych, i to bez względu na to, czy
te spółgłoski stoją obok siebie bezpośrednio, czy też są oddzielone jakąś
inną; wszystkie bowiem takie połączenia na początku wyrazów trafiają się
wyjątkowo, t. j. w bardzo małej liczbie wyrazów, jakkolwiek bywa tak, że
te wyrazy są w bardzo częstem użyciu, np. _gdy_ lub _który_. Wypływa więc
z tego zasada: wszystkie zwarte lub zwarto-szczelinowe nie przenoszą się
razem do następnego wiersza, lecz zawsze się dzielą, o ile tworzą grupę w
środku wyrazów. Stąd dzielić mamy: _gąb·ka_, _gąb·ce_, _Kac·per_, _oc·tu_,
_węd·ka_, _sek·ta_, _mat·ka_ i t. d. W grupach, w których dwie zwarte lub
zwarto-szczelinowe są przegrodzone inną spółgłoską, dzielenie następuje
tak, że ta środkowa spółgłoska musi być traktowana znowu odpowiednio do
swojej natury, więc np. płynna oddziela się od spółgłoski następnej w myśl
przepisu wyżej podanego: _jabł·ko_, _mędr·ca_, _Jędr·ka_, _Piotr·ków_.
Również dzielą się wszystkie spółgłoski podwojone, gdyż tylko wyjątkowo
mogą rozpoczynać wyraz, np. _ssać_; dzielić więc trzeba taką grupę:
_las·so_, _pan·na_, _bul·la_ i t. d. Oczywiście nie bierze się pod uwagę
licznych słów, zaczynających się od _zs-_, choć ta grupa jak _ss_ się
wymawia, np. _zsadzić_, _zsiekać_, _zsunąć_ i t. d., w środku zaś wyrazów
prostych nigdy _zs_ nie piszemy.
Inne kombinacje spółgłosek już się nie poddają tak prostym przepisom,
opartym na podstawach fonetycznych. Grupy: zwarta + płynna ustna i zwarta
+ nosowa spółgłoska wyraźnie się różnią: pierwsze często rozpoczynają
wyrazy, toteż w środku nie mają być dzielone: _ku·bła_, _ce·bra_,
_świ·dra_, _wi·dły_, _wę·gły_, _wę·gle_, _Wę·gry_, _zwy·kły_, _cu·kru_,
_kro·pla_, _ko·pru_, _świa·tło_, _wia·tru_. Tu także należy _rz_ oraz _w_,
_j_, które na pierwszem miejscu w grupie zachowują się tak samo jak
płynne(2), np. _do·brze_, _koł·drze_, _Wę·grzy_, _cu·krzyć_, _le·dwo_,
_le·dwie_, _pi·gwa_, _stą·gwi_, _sa·kwa_, _bi·twa_, _nie·dźwiedź_,
_Ara·bja_, _kome·dja_ i t. d. Odwrotnie: zwarta + nosowa rzadko
rozpoczynają wyrazy, toteż tę grupę trzeba dzielić: _Koc·myrzów_,
_dzieć·mi_, _bacz·magi_, _wid·mo_, _wid·no_, _więd·nę_, _styg·mat_,
_lak·mus_, _ok·no_, _wstęp·ny_, _het·man_, _świet·ny_. Trzy tylko grupy
stanowią wyjątek: _czl_ i _dzl_ nigdy nie stoi na początku wyrazów, _cl_
wyjątkowo w tej pozycji się spotyka, więc: _płacz·liwy_, _pędz·le_,
_prec·le_; a znowu _gn_ dość często zaczyna wyrazy, przeto całą tę grupę
trzeba przenosić: _bie·gnę_, _sty·gnie_ i t. d.
Zwarta z następną szczelinową rzadko rozpoczyna wyraz, o ile tą
szczelinową nie jest _rz_, _w_, _j_; wobec tego mamy dzielić: _kob·za_,
_pieg·ża_, _więk·szy_. Za wyjątek możnaby uznać wyraz _gże·gżółka_, bo
wyraźnie w nim występuje powtórzenie początkowej grupy spółgłosek. Z
innych połączeń wątpliwość wzbudza _ks_; rozpoczyna ono trzy grupy
wyrazów: _ksiądz_ (_książę_, _księżyc_, _ksieni_), _księga_ (_ksieniec_) i
_ksyk_ (_ksykać_). W wielu wyrazach obcych to połączenie spółgłosek
wyrażano przez _x_, przeto tem bardziej nie należałoby _ks_ dzielić:
_pła·ksa_, _ku·ksać_, _paro·ksyzm_, _Kser·kses_, _Ale·ksander_, _ta·ksa_.
Tak samo podzielimy _weks·larz_, tem bardziej że od _sl-_ (o ile je
odróżniać od _śl-_) nie rozpoczynają się wyrazy polskie; ale już różni
różnie będą dzielić takie wyrazy jak: _Syks·tus_ lub _Syk·stus_ (por.
_stać_ i mnóstwo innych wyrazów, zaczynających się od _st-_), _deks·tryna_
lub _dekstryna_ (por. _stryj_, _stroić_, _strumień_ i t. d.). Jak wreszcie
traktować _ps_? Od tej grupy rozpoczyna się dość wyrazów: _psalm_,
_psiak_, _psuć_, _psychologja_, _psykać_, a skoro nie można jej uznać za
wyjątkową, to jej dzielić nie trzeba: _mo·psa_, _ry·psu_, _Ter·psychora_ i
t. p., ale znowu zachodzą wątpliwości, jak dzielić: _kieps·ki_ czy
_kiep·ski_, _kieps·cy_ czy _kiep·scy_, _gryps·nąć_ czy _gryp·snąć_,
_caps·trzyk_ czy _cap·strzyk_, _chłops·two_ czy _chłop·stwo_. Zapewne
znaczna większość piszących dzielić będzie: _chłop·ski_, _chłop·stwo_
analogicznie do innych tego rodzaju formacyj, np _pań·ski_, _pań·stwo_,
_królew·ski_, _króle·stwo_ i t. d.
Ze szczelinowych _h_ od następnej spółgłoski zawsze się oddziela, gdyż
niema wyrazów zaczynających się od takiej grupy. Zato _ch_ często
rozpoczyna wyrazy w połączeniu z _ł_, _l_, _r_, _rz_, _w_, _j_, należy
więc w środku wyrazu grup tych nie dzielić: _cho·chla_, _ry·chło_,
_czo·chrać_, _wi·chrzyć_, _żu·chwa_, _Monachoma·chja_. W innych
połączeniach _ch_ na początku wyrazów nie zachodzi wcale, albo tylko
rzadko, wobec czego należy dzielić: _kuch·ta_, _kuch·cik_, _Marych·na_,
_bach·mat_. W cudzoziemskich wyrazach: _bh_, _ph_, _dh_, _th_, _kh_, _gh_
uważane są za jedną spółgłoskę, jak nasze _ch_, i nigdy się nie dzielą.
Zarówno na początku wyrazów, jako też i w środku _ż_ z następną spółgłoską
trafia się tylko wyjątkowo, więc je trzeba dzielić od następnej
spółgłoski: _każ·dy_, _wyż·si_, _wyż·szy_, _łyżwa_ (mimo _żwawy_),
_wróż·ba_ (mimo _żbik_), _moż·ny_ (mimo _żnę_), _moż·ni_ (_żniwo_),
_wyż·ła_ (_żłopać_), _trwoż·liwy_ (_żleb_) i t. d. Natomiast _sz_ zachodzi
często na początku wyrazów, szczególnie w grupach spółgłoskowych: _szcz-_,
_szk-_, _szl-_, _szm-_, _szn-_, _szp-_, _szt-_, _szw-_, z tego więc
wypływa, że w przeciwieństwie do _ż_ trzeba _sz_ z następną spółgłoską
przenosić do następnego wiersza: _pa·szcza_, _mie·szkać_, _ka·szlę_,
_ko·szmar_, _grze·sznik_, _Hi·szpan_, _ko·sztowny_, _Kru·szwica_,
_re·szta_ i odpowiednio do tego _wre·szcie_ i t. d.
Grupy z _s_, _z_, _ś_, _ź_ na pierwszem miejscu przedstawiają się
rozmaicie w zależności od charakteru następnej spółgłoski. Zwykłemi są one
na początku wyrazów, poczęści dzięki przedrostkowi, występującemu w
formie: _s_, _z_ lub _ś_. Tu jednak trzeba wziąć pod uwagę, że: 1)
przedrostek asymiluje się do następnej spółgłoski dźwięcznej lub
bezdźwięcznej i dlatego piszemy: _zbawić_, _zganić_, _zdusić_, _spaść_,
_skusić_, _stopić_ (wyjątek w pisaniu stanowią początkowe grupy _zs-_,
_zsz-_, _zś-_, których nie znajdujemy w środku wyrazów prostych); 2)
przedrostek z wyjątkiem przed _c_ nie upodabnia się do następującej
miękkiej, stąd: _ścierać_, _ścieknąć_, _ściemnieć_ ale _zbierać_,
_zginąć_, _zdziałać_, _zsinieć_; 3) przedrostek ukazuje się tylko w
postaci _z_ przed płynnemi: _zmówić_, _zmieszać_, _znosić_, _znieść_,
_złupić_, _zlać_, _zrobić_, a także przed _rz_, _w_, _j_: _zrzucić_,
_zwiewać_, _zjechać_; i wtedy także nie asymiluje się do następnej
spółgłoski miękkiej, takie bowiem formy jak: _śmierć_, _śmieci_,
_śmietana_, _ślub_ są nieliczne, i zatarło się w nich poczucie złożenia z
przedrostkiem. Poza tem _s_, _ś_ (nie przedrostkowe) może się łączyć tylko
ze spółgłoskami bezdźwięcznemi, ale także z płynnemi, np. _spać_, _śpię_,
_słać_, _ślę_, _smok_, _śmiech_, _snuć_, _śnić_, a _z_, _ź_ tylko z
dźwięcznemi i oczywiście z płynnemi: _zdun_, _źdźbło_, _zły_, _źle_,
_znać_, twarde przed twardemi, miękkie przed miękkiemi.
Wypadałoby z tego, że w środku wyrazów trzeba oddzielać _s_, _ś_ od każdej
spółgłoski dźwięcznej z wyjątkiem płynnej, a _z_, _ź_ od każdej spółgłoski
bezdźwięcznej, oraz _ś_, _ź_ od każdej spółgłoski twardej, więc:
_zwycięz·ca_, _Francuz·ka_, _proś·bie_, _proś·ba_, _groź·ba_, _groź·bie_
(od _źb-_ nie zaczynają się wyrazy), _Kaś·ka_, _huś·tać_. Natomiast grupy
z płynnemi przedstawiają stosunki bardziej skomplikowane: twarde _s_ i _z_
przed płynną czy to ustną, czy nosową, stoi na początku wyrazu często,
przeto i w środku wyrazów takich grup nie należałoby dzielić: _Ja·sło_,
_Ja·złowiec_, _ja·sny_, _li·znąć_, _pa·smo_, _pry·zma_; zdaje się jednak,
że bardzo wiele osób ma skłonność do dzielenia grup złożonych z _s_ lub
_z_ i nosowej spółgłoski: _jas·ny_, _liz-nąć_, _pas·mo_, _pryz·ma_. Ta
skłonność, jak się zdaje, i w przyszłości podtrzymywaną będzie przez
analogiczne oddzielanie zwartej od nosowej: _podob·ny_, _posęp·ny_,
_jed·nego_, _smut·ny_, _ostatecz·ny_ i t. d. Na początku wyrazu _ś_ może
stać przed _l_, _ń_, _m_ (_ślina_, _ślub_, _śniat_, _śmiech_, _śmieci_ i
t. d.) ale nie przed _n_, _m_, co zachodzi w środku wyrazów, np. _znośny_,
_taśma_, właściwie przeto powinnibyśmy dzielić: _głoś·ny_, _gło·śniej_,
_taś·ma_, _ta·śmie_ w przeciwieństwie do: _umy·słu_, _na umy·śle_.
Natomiast _ź_ powinniśmy oddzielać nietylko od _m_, _n_, ale także od
_m’_, _ń_, gdyż od grup: _źm-_, _źń-_ nie zaczynają się wyrazy, a zato
zaczynają się od _zm’_ (_zmienić_, _zmieszać_ i t. d.), a przeto:
_pry·zma_, _na pry·zmie_ lub _na pryź·mie_ (bo i tak wymawiają), _Kuź·ma_,
_Kuź·mie_, _groź·ny_, _groź·nie_. Co więcej, ponieważ od grupy _źl_
rozpoczyna się jeden jedyny wyraz, przeto powinnibyśmy dzielić: _ko·zła_,
_koź·le_. (Tak samo trzebaby dzielić _ź_ od każdej innej, bo mamy tylko na
początku grupę _źr-_ i jedyny wyraz _źdźbło_).
Zestawmy teraz przykłady na _s_, _ś_ + płynna i na _z_, _ź_ + płynna:
_o·sła_, _o·śle_; _ko·zła_, _koź·le_; _pa·smo_, _w pa·śmie_; _pry·zma_,
_na pry·zmie_; _głoś·ny_, _gło·śniej_; _póź·ny_, _póź·niej_. Jeśli jeszcze
dodamy, że według dzisiejszej zasady mamy dzielić: _nieś·my_, _wieź·my_,
_wieź·cie_, ale zato _nie·ście_, _pro·ście_ i t. d. (por. _ściana, ściąć,
ściągać, ściek, ściel, ściemnieć, ścierać, ścierń, ścierpieć_ i t. d.), to
przy dążeniu powszechnem do poddawania się wpływom analogji trudno
przypuścić, aby w tych razach wyrobił się i ustalił powszechny zwyczaj
stosowania zaleconej przepisem zasady kierowniczej, i raczej przypuścić
należy, że wbrew wszystkiemu wytworzy się w praktyce dążność do
traktowania tych grup jednakowo, bez względu, czy na pierwszem miejscu
stoi _s_, _ś_ czy _z_, _ź_. Ponieważ mamy wyrazy, zaczynające się od
_sm-_, _sn-_, _śm-_, _śn-_, _zm-_, _sn-_ a także _śl-_, _źl-_, przeto
można postawić zasadę, że _s_, _ś_, _z_, _ź_ w ogólności nie dzielą się od
następnej płynnej (ustnej lub nosowej) a zarazem także od _rz_, _w_, _j_,
które zawsze na równi z płynną w systemie dzielenia stawiamy: _ja·sny_,
_ja·śniej_, _ko·smyk_, _ja·śmin_, _ta·śma_, _ta·śmie_, _grzę·znę_,
_grzę·źniesz_, _Ku·źma_, _Ku·śmie_, _O·swald_, _Jó·zwa_, _o·sła_, _o·śle_,
_ko·zła_, _ko·źle_ i t. d. Zapewne jednak powszechna będzie skłonność do
dzielenia form rozkażnika: _noś·my_, _noś·cie_, _woź·my_ analogicznie do
_bądź·my_, _kup·cie_, _woź·cie_ i t. p.
Wszystko, cośmy powiedzieli o dzieleniu grup spółgłoskowych, można
uwidocznić w następującej tablicy:
_Dzieli się:_ _Nie dzieli się:_
1. płynna, _rz_, _w_, _j_ 1. zwarta + ustna płynna
+ inna, (ale _dz·l_, _c·l_,
_cz·l_),
2. zwarta + zwarta,(3) 2. _ch_ + ustna płynna,
_rz_, _w_, _j_.
3. dwie jednakowe, 3. _sz_ + inna,
4. zwarta + nosowa (ale 4. _s_ + bezdźwięczna
_gn_), twarda,
5. zwarta + szczelinowa 5. _s_, _ś_, _z_, _ź_ +
(ale _ks_, _ps_), płynna(4), _rz_, _w_,
_j_,
6. _h_ + inna, 6. _z_ + każda dźwięczna,
7. _ch_ + zwarta lub 7. _ść_, _źdź_,
nosowa,
8. _ż_ + inna, 8. _gn_,
9. _ś_, _ź_ + każda 9. _ks_, _ps_,
niepłynna (ale _ść_,
_źdź_),
10. _dz·l_, _c·l_, 10. każda + _h_.
_cz·l_.
O niektórych grupach, złożonych z trzech lub czterech spółgłosek, mówiłem
już wyżej, wskazując, że niekiedy w nich zachodzi wątpliwość, do której
zgłoski zaliczyć spółgłoskę środkową. W ogólności trzeba przy ich
dzieleniu brać pod uwagę charakter ich części składowych, zaczynając od
końcowych spółgłosek i odpowiednio do tego dzielić np. _br·n_ (płynna
oddziela się od każdej następnej), _c·tw_ (dwie zwarte się dzielą, _tw_
się nie dzieli), _j·bl_ (_j_ się dzieli od następnej, _bl_ się nie dzieli)
i t. d. Grupy: _nc·k_, _ndz·k_ dzielimy w ten sposób właśnie dzięki
zasadzie zaczynania od końca: _eleganc·ki_, _finlandz·ki_ podobnie:
_farb·ka_, _serb·ski_, _mar·chwi_, _halabard·nik_, _garn·czek_,
_parsk·nąć_, _napar·stek_, _naparst·ka_, _war·stwa_, *zmarszcz·ka*,
_tęsk·no_, _plu·skwa_, _piosn·ka_, _kost·ce_, _musz·tra_, _Wawrz·ka_ i t.
d.
W końcu jedno jeszcze zastrzeżenie: zarówno tutaj, jako też i w osobnych
broszurach, poświęconych reformie ortografji, jestem tylko sprawozdawcą
uchwał Akademji, a bynajmniej nie twórcą reformy, toteż ani wyrazów
uznania ani nagan za jej wartość przyjmować na swój rachunek nie mogę.
_Jan Łoś._


LIBERUM VETO CHOĆBY—W ORTOGRAFJI.

Do końcowego ustępu artykułu prof. Łosia pragniemy dodać i my pewne
wyjaśnienia, by również nie narażać się na niezasłużone czy to pochwały
czy nagany. A także czytelników »Języka polskiego« może oczywiście
obchodzić rola zawodowej czystej nauki w stosowaniu jej do zagadnień
praktycznych. Temat to z punktu widzenia społecznego bardzo zajmujący,
gdyby go tylko było można traktować naukowo, tj. z wyłączeniem tych ludzi,
niemających odpowiedniego naukowego przygotowania (niekoniecznie ściśle
językoznawczego), którzy nie potrafią zapanować nad swemi uprzedzeniami i
uczuciowemi odruchami. A dysputy z ludźmi tego właśnie rodzaju mogły juz
naukowym zawodowcom gruntownie obrzydnąć. Dlatego to w »Języku polskim«,
na razie przynajmniej, unikamy szczegółowych rozważań ortograficznych. Tym
razem zaś występujemy we własnej obronie. W przeciwieństwie bowiem do
zasad ortograficznych Akademji z r. 1891 zasady jej z r. 1918 zapadły
naogół nie wbrew opinjom językoznawców; w szczegółach nieraz się oni nie
godzili, ale rozumiejąc, że żadne dzieło społeczne nie może dojść do
skutku bez wzajemnych ustępstw, poddali się uchwale, powziętej bądź co
bądź na podstawie wniosków Komisji językowej przez przedstawicieli
wszystkich polskich towarzystw naukowych i ważniejszych instytucyj
szkolnych.
Dlatego to zdziwić nas musiało postąpienie: 1) Wydziału Towarzystwa dla
popierania nauki polskiej we Lwowie, 2) prof. Kryńskiego. Tak bowiem
lwowska instytucja jak i warszawski profesor założyli przeciw uchwałom
Akademji swoje »liberum veto«, motywując je także względami naukowemi.
Ponieważ z tego pośrednio ale zupełnie wyraźnie wynika, że większość
ludzi, mianujących się zawodowymi językoznawcami, postąpiła w tym wypadku
nienaukowo, uważamy za potrzebne pewne wyjaśnienia.
Wydział Towarzystwa dla popierania nauki polskiej—którego sprężyną był w
tym wypadku, jak wiadomo, jego prezes, prof. Balzer—»na posiedzeniu z 13
marca 1918 uchwalił, mimo odmienne zapatrywanie na niektóre szczegóły,
zastosować w wydawnictwach swoich punkty 2—17 prawideł Akademji, tj.
wszystkie przez konferencję i Wydział filologiczny powzięte uchwały, _z
wyjątkiem punktu pierwszego_«; uchwalił więc zatrzymać nadal pisownię
_Azya_, _Dania_. Napozór wygląda to dość lojalnie: przyjęto punktów 16,
odrzucono tylko jeden, i to z przyjęciem dla dopełniacza l. mn.
akademickich form _Indyj_, _parafij_! Ale to tylko napozór: bo przecie
spór toczył się właściwie tylko o 4 punkty (_-ja_, _-ym_, _-em_,
_rzekłszy_, _geograf_), z których 3 rozstrzygnięte zostały przypadkiem po
myśli prof. Balzera (zob. jego »Jeszcze o punktach spornych pisowni
polskiej«, Lwów 1910). W rzeczywistości więc, gdzie uchwała była mu
sympatyczna, przyjął ją, gdzie zaś zapadła wbrew jego życzeniom—zgłosił
liberum veto; a trzeba jeszcze przypomnieć, że Towarzystwo dla popierania
nauki polskiej było jedynem, co na konferencje krakowskie delegata swego
nie przysłało, chociaż byli na nich nawet delegaci toruńskiego Towarzystwa
naukowego mimo odległości i przeszkód paszportowych.
Prof. Kryński wydał świeżo książkę p. t. »Jak nie należy mówić i pisać po
polsku« (Warszawa 1920), gdzie osobny rozdział V (str. 290—311) poświęcony
jest pisowni, oczywiście przedewszystkiem pisaniu tych czterech punktów,
które w całości lub w części wypadły wbrew jego życzeniom. Gdy więc
lwowskie Towarzystwo zaprotestowało przeciw »jocie«, warszawski profesor
protestuje przeciw rozróżnianiu _-ym_, _-em_, przeciw _zjadłszy_, przeciw
_geografowi_, nawet przeciw _diagnozie_. Gdyby Akademja oświadczyła się
była za nierozróżnianiem rodzajów, za _zjadszy_ i za _gieografem_, prof.
Kryński byłby zadowolony, ale nie poddałby się prof. Balzer! W takim
stanie rzeczy z góry niemożliwa była taka uchwała Akademji, któraby
liberum veta nie wywołała.
Przyznać trzeba, że jest między temi dwoma postępkami pewna różnica.
Towarzystwo lwowskie _ogranicza się do swoich wydawnictw_ i to tylko »do
czasu, dopokąd... prawidło... w rzeczywistości przez powszechną praktykę
ortograficzną nie zostanie przyjęte«, czyli zapowiada, że gdy już nikt
inaczej pisać nie będzie, to i ono się podda, ostatnie. Prof. Kryński
natomiast, wydając książkę pod wymienionym tytułem, _propaguje_ wprost
_nieuznawanie ogólnie narodowej zasady_.
Wspólne jest im jedno: powoływanie się na zasady naukowe, przyczem
jedynemi powagami naukowemi są: dla Towarzystwa dla popierania nauki
polskiej R. Zawiliński(5), dla prof. Kryńskiego on sam. Wobec tego, nie
wchodząc nawet w szczegóły, podnosimy, że chyba i my mamy prawo żądać, by
nas w zakresie językoznawstwa uważano za ludzi nauki, nie gorszych od dwu
wymienionych i od znakomitego... historyka prawa, prof. Balzera. Toteż
protestujemy przeciw narzucaniu szerszej publiczności twierdzeń, jakoby »z
najpoważniejszej, fachowej strony stwierdzono, że do uchwalenia nowego
prawidła doszło skutkiem przeoczenia« jakiejś naukowej »zasady«, lub
jakoby prawidła te »nie odpowiadały dzisiejszym wymaganiom i zasadom
naukowym«. W zgodzie z nami będzie zapewno jeszcze kilku innych
językoznawców pozakrakowskich, między innymi prof. Baudouin de Courtenay,
jedyny, który zasadniczo zajmował się sprawą stosunku języka mówionego do
pisanego i który o tem, ze szczególnem uwzględnieniem języka polskiego,
osobną przygotowuje książkę.
Każdy niemal (bo tylko z bardzo małemi, i to drobiazgowemi wyjątkami)
pŗzytoczony argument podejmujemy się zbić właśnie naukowo. Sądząc jednak,
że ortografja Akademji tym razem już się powszechnie przyjmie, tylko dla
przykładu przytaczamy co następuje:
1. Niezgodnem z nauką jest twierdzenie, jakoby w typie _biologja_,
_diecezja_ »do pisowni jednakowych wartości dźwiękowych zastosowano
równorzędnie dwie zgoła odmienne... zasady« (Tow. popier. nauki), jakoby
pisownia przez _i_ zgłosek początkowych była »niezgodna z żywą mową i
sprzeciwiała się wprost naturze głosowni polskiej« (Kryński, str. 290).
Przeciwnie, twierdzimy, że wartość dźwiękowa zgłosek przedakcentowych i
poakcentowych jest właśnie w żywej mowie niejednakowa i że uchwalona
pisownia zgodna jest z naturą głosowni polskiej. Wymienione rozróżnianie
uważamy za poważny krok w uzgodnieniu naszej ortografji z nauką, za
wyrwanie z jednego czy drugiego szablonu (_biologia_ czy _bjologja_).
2. Rozróżnianiu końcówek zaimkowo-przymiotnikowych _-ym_, _-em_ i _-ymi_,
_-emi_ byliśmy osobiście przeciwni, jako nieuzasadnionemu ani historją ani
dzisiejszą wymową. Nie byliśmy jednak głusi na inne okoliczności: na
ogólny niewątpliwy fakt odmiennego nieraz rozwoju języka pisanego a
mówionego i na ten szczegółowy, że tyloletnia wytrwała propaganda prof.
Kryńskiego, zdoławszy tyle zrobić dla zwycięstwa »joty«, przeważnej,
bardzo przeważnej części »jotaków« nie potrafiła zjednać dla
nierozróżniania tych końcówek. Nie będąc znawcami pierwotnych języków
amerykańskich, wierzymy prof. Kryńskiemu, że »żaden z nich nie ma
podobnego rozróżniania«, ale sądzimy, że argument to zupełnie obojętny:
przecież każdy język oprócz wspólnych z innemi ma także swoje odrębne
znamiona. I rzeczywiście nie możemy pojąć, czego tu chcą języki
czerwonoskórych: gdzie Rzym, gdzie Krym...? Z tego powodu, nie będąc
zwolennikami tego rozróżniania, nie uważamy go jednak wcale za jakiś
naukowy skandal. Do pewnego stopnia może nawet z naukowego punktu widzenia
dobrze się stało, że ta zasada przeszła. Bo przy tej sposobności udało nam
się przekonać uchwalających, że jedynem możliwem w l. mn. rozróżnianiem
jest rozdział na formy męskoosobowe i nie-męskoosobowe: _dobrymi ludźmi_
ale _dobremi końmi, stołami, kobietami_. Takie rozróżnianie, od dawna
popierane przez prof. Baudouina de Courtenay, może przecie złamie ten
bezmyślnie w podręcznikach gramatycznych szerzony fałsz, jakoby dzisiejszy
język polski miał w liczbie mnogiej te same trzy rodzaje co w liczbie
pojedynczej; będzie to o wiele większem uświadomieniem naukowem całego
narodu niż jest jego zaciemnieniem zbyteczne rozróżnianie _-ym, -em_ w
liczbie pojedynczej
3. W sprawie _zjadłszy_ byliśmy obojętni, ale zgodziliśmy się na
niehistoryczne _ł_, widząc, że większość jest za niem, a u wielu Polaków
napewno skojarzyło się już ono z imiesłowem _zjadł_ i przez to nabrało
rzeczywistej wartości psychicznej. Godzimy się (Kryński, str. 306), że
»nauczycielowi wypadnie powiedzieć otwarcie, że to _ł_ wtrącono... wskutek
błędnego pojmowania tworzenia się form tego imiesłowu«, ale nie godzimy
się, żeby »pouczanie takie dzisiaj wobec wiedzy językoznawczej żadną miarą
nie uchodziło«. Naszem zdaniem, zapewne nie mniej naukowem niż zdanie
prof. Kryńskiego, najzupełniej ono uchodzi, jest nawet dobrym przykładem
na nie, rzadkie w języku powstawanie form historycznie fałszywych, a
jednak faktycznie istniejących. Niezupełnie godzimy się też na rymowe
dowody autora (str. 307), bo jeśli poeci rymowali stale:
_usiadłszy—patrzy,_ to rymowali również: _popadł—listopad_ (już Potocki)
mimo że w _popadł_ _ł_ jest historycznie uzasadnione.
I t. p., i t. p.!
Jeszcze jedna sprawa, zupełnie podrzędna, a jednak wielu dra-żniąca:
kwestja _dzielenia wyrazów_. Tutaj co do jedynego punktu spornego:
dzielenia grup spółgłoskowych, byliśmy za zupełnem zostawieniem swobody.
Skoro jednak tak wszyscy uczestnicy ankiety, jak i wszystkie głosy
publiczne, które się tem zajmowały, były za ścisłem ustaleniem, Komisja
językowa wystąpiła z projektem dzielenia według natury spółgłosek; por.
wyżej, str. 74, litera c). Natomiast Wydział filologiczny uznał jako
zasadę dzielenia wzgląd na to, czy od pewnej grupy spółgłosek może się czy
nie może zaczynać wyraz; por. wyżej str. 72, a) b). Gdy przyszło do
szczegółowego wykonania, okazało się, że według tej zasady niemożna nigdy
być pewnym, jak należy dzielić (chyba że się kto wyuczy 34 wyjątków!),
dlatego też prof. Łoś w »Pisowni polskiej ustalonej« (wydania 2. str.
26—8) obok reguły uchwalonej podał też wymienioną fonetyczną (według
natury spółgłosek). Ze system uchwalony był w praktyce niemożliwy, to
stwierdził też bezwzględnie najlepszy w Polsce znawca praktycznej
ortografji, dyrektor A. Passendorfer, pisząc w »Poradniku językowym«
(luty—marzec 1920, str. 30): »Jestem także pewny, że młodziuchny [tak go
słusznie nazywa, zob. niżej] »obowiązujący« system dzielenia wyrazów
ustąpi wkrótce miejsca drugiemu systemowi, opartemu na właściwościach
spółgłosek«. Mimo to, umieszczenie przez prof. Łosia, nie bez naszej rady,
tego systemu obok uchwalonego wywołało na posiedzeniach Komisji języka
polskiego i Wydziału filologicznego protest jednego członka, który
zakończył się pozostawieniem systemu uchwalonego ale w formie podanej w
poprzednim artykule, wcale nie łatwiejszej, jednak istotnie trochę
możliwszej i zostawiającej mniej pola dowolności.
Argumenty zwolenników uchwały były dwa: 1) że ludzie nie potrafią się
nauczyć, które spółgłoski są zwarte, 2) że niema potrzeby zarzucać
»starego« systemu, obowiązującego lat tyle. Nas one najzupełniej nie
przekonały z następujących powodów: 1) Prosimy porównać, co jest
trudniejsze: wyuczenie się szeregów _p b_, _t d_, _k g_ i _c dz_, _ć dź_,
_cz__ dż_, czy tez tabelki, podanej wyżej na str. 80—1. Nasz system miał
też tę zaletę, że łączył dzielenie z niezbędną w gramatyce szkolnej
(jeżeli się jej ma wogóle uczyć) a bardzo łatwą do nabycia znajomością
sposobu i miejsca tworzenia w jamie ustnej spółgłosek. Obok rozróżniania
_die(ce)·_ od _·zja_ i rozróżniania w l. mn. końcówek _-ymi_, _-emi_ nie
według rodzajów l. p., ale według rodzajów męskoosobowego i
niemęskoosobowego uważaliśmy ten punkt za istotny naukowo-praktyczny
postęp nowej ortografji. 2) Zasada dzielenia według tego, czy od jakiejś
grupy spółgłosek może się zaczynać wyraz, jest ze stanowiska Akademji też
zupełnie nową, bo w jej »Uchwałach z 31 października 189l« na str. 21—3,
gdzie mowa o rozdzielaniu, o systemie takim niema ani słowa!
Pozostajemy więc przy twierdzeniu, że z dwu proponowanych nowych systemów
przyjęto i trudniejszy i niedający się ściśle przeprowadzić. Przyczyną
tego nieszczęśliwego wyboru był w znacznej mierze brak podstawowego
wykształcenia językowego u ogółu filologów, historyków literatury i sztuki
i t. p., a co za tem idzie, także pewna do językoznawców nieufność. Nie
łudzimy się, by to prędko ustało, ale dążenie do tego jest jednym z celów
wydawania przez nas »Języka polskiego«.
Chociaż jednak uważamy uchwaloną zasadę naukowo za gorszą i trudniejszą,
to jednak bynajmniej nie mamy zamiaru... warcholić. Uważamy, że liberum
veto a nawet votum separatum zachować należy tylko dla spraw naprawdę
bardzo zasadniczych, w ortografji zaś stroną zasadniczą napewno nie jest
ani jej naukowość, ani nawet łatwość, ale przedewszystkiem jej
powszechność, a co za tem idzie, ogólnonarodowa jednolitość. Nie wierzymy
zaś, by ten cel dał się przeprowadzić inną drogą, niż ta, która
doprowadziła do uchwał, ogłoszonych przez Akademję.
_Kazimierz Nitsch, Jan Rozwadowski._


O ZJAWISKACH I ROZWOJU JĘZYKA.

8. Dźwięk a znaczenie.—Początki mowy.

I.

Pragnę tu podjąć na nowo i nieco szerzej rozwinąć treść drugiej połowy
swego ostatniego artykułu (JP IV 1) p. t. »Mowa a myśl«. Zakończyłem go
ogólnym wywodem, że pomiędzy znaczeniem wyrazów a ich brzmieniem
niema—poza pewnemi, szczupłemi zresztą, kategorjami—aktualnego,
bezpośredniego związku przyczynowego, a dosyć pospolite złudzenie, że taki
związek jest, polega tylko na stałem i bardzo silnem skojarzeniu znaczenia
z brzmieniem wyrazów języka ojczystego. Związek istotny ostatecznie jest,
ale bardzo niewyraźny, ogromnie odległy i właściwie tylko pośredni—choćby
tylko z powodu ogromnego oddalenia historycznej doby wszelkich języków od
epoki ich, względnego oczywiście, powstawania.
Owo pospolite u ludzi złudzenie wyraża się w sposób jaskrawy i naiwny w
mimowolnem zrównywaniu wyrazów z rzeczami: oczywiście wyrazów języka
ojczystego i przez ludzi stojących na niezbyt wysokim stopniu rozwoju
kulturalnego. Ten sposób patrzenia na to co się mówi oświeca nam doskonale
You have read 1 text from Polish literature.
Next - Język Polski, 1920, nr 3 (maj/czerwiec) - 3
  • Parts
  • Język Polski, 1920, nr 3 (maj/czerwiec) - 1
    Total number of words is 4201
    Total number of unique words is 2008
    17.1 of words are in the 2000 most common words
    22.5 of words are in the 5000 most common words
    26.6 of words are in the 8000 most common words
    Each bar represents the percentage of words per 1000 most common words.
  • Język Polski, 1920, nr 3 (maj/czerwiec) - 2
    Total number of words is 4028
    Total number of unique words is 1809
    16.7 of words are in the 2000 most common words
    23.0 of words are in the 5000 most common words
    26.7 of words are in the 8000 most common words
    Each bar represents the percentage of words per 1000 most common words.
  • Język Polski, 1920, nr 3 (maj/czerwiec) - 3
    Total number of words is 3709
    Total number of unique words is 2003
    16.4 of words are in the 2000 most common words
    23.8 of words are in the 5000 most common words
    27.7 of words are in the 8000 most common words
    Each bar represents the percentage of words per 1000 most common words.