Anhelli - 3

biały spadający wieczorem na chatę czerwoną od słońca zachodu.
Eloe siedziała nad ciałem zmarłego, z gwiazdą melancholiczną na
rozpuszczonych włosach.
I oto nagle z płomienistéj zorzy wystąpił rycerz na koniu, zbrojny
cały i leciał z okropnym tententem.
Śnieg szedł przed nimi przed piersią konia, jak fala zapieniona przed
łodzią.
A w ręku rycerza była chorągiew, a na niéj trzy ogniste litery paliły
się.
I przyleciawszy ów rycerz nad trupa, zawołał grżmiącym głosem: tu
był żołnierz, niech wstanie!
Niech siada na koń, ja go poniosę prędzéj niż burza, tam gdzie się
rozweseli w ogniu.
Oto zmartwychwstają narody! oto z trupów są bruki miast! oto lud
przeważa!
Nad krwawemi rzekami i na krużgankach pałacowych stoją bladzi królowie,
trzymajcie szaty na piersiach szkarłatne, aby zakryć pierś przed kulą
świszczącą i przed wichrem zemsty ludzkiéj.
Korony ich ulatują z głów, jak orły niebieskie, i czaszki królów są
odkryte.
Bóg rzuca pioruny na głowy siwe i na obnażone z koron czoła.
Kto ma duszę, niech wstanie! niech żyje! bo jest czas żywota dla ludzi
silnych.
Tak mówił rycerz, a Eloe powstawszy z nad trupa, rzekła: rycerzu nie
budź go bo śpi.
On był przeznaczony na ofiarę, nawet na ofiarę serca. Rycerzu, leć
daléj, nie budź go.
Jam jest w części odpowiedzialna, że serce jego nie było tak czyste jak
dyamentowe źródło, i tak wonne jak lilije wiosenne.
To ciało do mnie należy, i to serce mojém było. Rycerzu koń twój
tentni, leć daléj!
I poleciał ów rycerz ognisty z szumem, jakoby burzy wielkiéj; a Eloe
usiadła nad ciałem martwego.
I uradowała się że serce jego nie obudziło się na głos rycerza i że
już spoczywał.

W DRUKARNI BOURGOGNE ET MARTINET, RUE JACOB, N^o 30